Sarmacki Stan
nawet goździkowa nie pomogła na kaca
przyznaję bez rannego pałowania
pogubiłem historię wieczoru
wymiękam myślą sprośną
i ciągnę wajchę do końca
zwabiony nadzieją rozmnożenia
konstans mylę z kwintesencją
nie ciągnąc rymów za język
położyłem się jak tajemnica poliszynela
i przykryłem deską do prasowania
moja wiedźma wyzywa od alkoholików
a sama ledwie dyszy od tej terpentyny
ale gramoli się na sarmacką łysinę
to już chyba koniec świata
Komentarze (5)
podoba mi się :)
dobry utwór na tak
Dobry utwór
+ Pozdrawiam
zafajniście
jak na dobranoc ...niezły ...nawet usniech wzbudziło
...pozdrawiam ciepło