schizofremia
Ja widzę to czego inni nie mogą zobaczyć
widzę ludzi, zdarzenia- widzę...naprawdę
Nie wiem co jest rzeczywistością i co
jest...rzeczywistością
Uderzam głową w mur
muru nie ma!
Oczy zwrócone prześledują jak nietoperze
atakują
jestem pośmiewiskiem własnych światów
Schizofremii morał taki by kąt stał się
przyjacielem
a ciemność matką wiedzącą wszystko.
Boję się, że chodzę siedząc w miejscu
że wybijam szybę jednym ruchem głowy
ale chciałbym aby nierealne stało się
realne
aby moja głowa odczuła szkło przez nią
rozbite
Ja nie umiem walczyć z tymi myślami
ja nie umiem kochać- nie potrafię, nie
chcę...
Patrząc w przeszłość widzę przyszłość taką
samą
przed oknem lato w pełni i zieleni coraz
więcej
w pięknym umyśle jesień smutkiem
przeszywająca...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.