Schody do nieba
Gdy nad miasto bezbronne przybył
„wyzwoliciel”,
Drogą, na transporterach jeszcze innych
masa,
By wyzwolić od życia, no a razem z
życiem
Zabrać laptop, komórkę, buty adidasa -
Życie zeszło w podziemia: do piwnic,
tuneli,
Czy w kijowskiego metra ciemne
korytarze.
Tam bezpieczniej. Granatów nie ma, ni
szrapneli,
Tam się nie zapuszczają „orków” hordy
wraże.
Jednak czasem wyjść trzeba, choć się
człowiek wzbrania,
Przynieść wodę, chleb... Może jeszcze coś
do chleba
I popatrzeć na schody. Kiedyś do
mieszkania
Wiodły, a dziś donikąd. No, może do
nieba...
Komentarze (21)
Co mogę napisać... Wiersz bardzo dobry, świetnie
napisany (ale tutaj - wiadomo)... A temat tak
przeraźliwie dramatyczny... Oni nigdy się nie
zmienią... Sowieckie orki.
Pozdrawiam.
Na ruska zawsze można "liczyć"że zgwałci, zabije i
jeszcze okradnie.Trafnie to ująłeś...miłego dnia.
Tak właśnie wygląda rosyjskie braterstwo narodów...
Led Zeppelin i ich schody to mi przypomina.
Tak tam schody do nieba- dzieciom, osobom słabszym.
Daj Boże- oby jak najmniej.
żeby koszmar się skończył.
Jastrzu... Michale:)
Piękny, potrzebny wiersz ,
acz bardzo, bardzo smutny.
Boże Ty widzisz i nie grzmisz...
Pozdrawiam serdecznie jastrzu:)