Sculptor (Rzeźbiarz)
(Z cyklu: Gwiazdozbiory)
Idę we śnie, nie dotykając ziemi. Zanurzam
się w oceanie
rozkołysanego zboża.
Otacza mnie migot gwiazd,
który zawarł się w maleńkich ziarnach
przyszłego chleba.
Gładzę dłońmi to cudowne rozkłoszenie,
rozsuwam na boki.
Księżyc chowa się za chmurą,
lecz zanim zdąży przykryć go następna –
znowu rozbłyska
pełnią.
Pod powiekami pulsuje boleśnie powidok.
Byłem tu kiedyś,
tak! – Pamiętam to miejsce!
Wszechświat aktywizuje się w każdej
rzeczy,
przerasta wszystko sobą.
Odkrywam powoli znajomy kształt
podczas ostatniego etapu wykuwania
przedmiotu.
Jestem już tak blisko zrozumienia! Żeby
tylko jeszcze,
żeby tylko…
Otwieram znienacka oczy
i widzę przed sobą ścianę, dotykam palcami
jej gładkiej powierzchni. Obraz zatarł się
po przebudzeniu.
Za oknem słońce prześwieca w liściach
topoli.
(Włodzimierz Zastawniak)
***
https://thebluemask.bandcamp.com/track/cont
inuum
Komentarze (4)
Z przyjemnością przeczytałam
i piękna refleksja ...
udanego dzionka :)
....byłem już tu kiedyś...tak, tylko sny przywracają
przeżyte obrazy...przebudzenie i spotkanie z
rzeczywistością, czasem bolesne bywa...pozdrawiam
serdecznie
podziwiam twoją kosmosem fascynację -
zaś o rzeźbienie wszechświata
posądzam prozaicznie: grawitację!
a coś sobie polatał, to polatał..
Niezwykły sen, bardzo sugestywnie oddajesz obraz ale
również odczuwalną atmosferę spokoju. Gratuluję
ciekawie napisanego wiersza. Serdeczności.