Sen (pierwszy)
Dotyk złego anioła...
Śnił mi się dziś bardzo dziwny sen
Anielska postać na rękach ma krew
Setek tysięcy ofiar niewinnych
Strawionych ogniem w jej oczach
dziecinnych
Tak jasne światło, które od niej świeci,
Tak wielka ciemność, gdy się do niej
wleci
Wyciąga rękę jakby do pomocy,
Jej serce czarne jak świadectwo nocy
Stała pod światło, nie widać więc było,
Że twarz potulną sumienie zabiło
Skrupuły, litość - to słowa nieznane,
Dusza wraz z sercem dawno pochowane
Skrzydła, co blaskiem zawsze promieniały
Nie miały jednak tej anielskiej chwały
Tyś nie aniołem, a idźże do diabła
Sen mój się przerwał a postać przepadła
...z wieloma wygrać zdołał
Komentarze (2)
Boże jakie potrafią być sny...ja na swoich bym moze
zrobila dotorat, ale nikt by mi nie uwierzył, że one
sa naprawde moje..Najbardziej mnie zadziwiają te ,
które sie co jaki czas powtarzają.. Ten Twój jest
pięknym tematem wiersza...
O tak, o tak, o tak. Może zachwycić przewrotnością.
Słynny błąd - znaków interpunkcyjnych albo się uzywa,
albo nie używa wcale. Nigdy tak, lub tak. :)
Przepraszam, że śmiem sugerować, ale. No. Ale.
Generalnie mi się podoba. :)