Sen o Trzech, Pająkach i Tobie...
Zbudziłem się w nocy,
zapach kawy rozbrzmiewał po pokoju,
nie piję czarnej mgły.
Nuty rozniosły wśród kątów,
jak wezbrane ciepło czyjegoś ciała,
usiadłem na własnych słowach,
przewracając na przecinku przed że,
nieomalże...
Nad brzegiem mej ręki usiadły anioły,
spoglądały z góry na występki pająków,
mrocznych rycerzy spod szafy,
którzy pojmali skrzydlatych zakładników.
Lubię być w stanie, którego nie umiem
nazwać,
powiedział jeden z aniołów i usiadł po
turecku.
Chciałem zobaczyć mój świat,
ale senność była zbyt silna
i położyła mnie do łóżka,
dotykając przy tym mego czoła,
rozgrzanego przez biegnące myśli.
Wtem pojawili się oni,
jeden klęknął przy moich nogach,
drugi przy głowie a trzeci całkiem z
boku.
Słyszałem tylko słowa cichej modlitwy,
"Nigdy Cię nie opuścimy"- powiedzieli
i...
Odeszli, chociaż zdawało mi się, że jeden
został,
i patrzył na mnie, a kiedy już oddano mi
sen,
usłyszałem: "Dobranoc".
Wiersz, jest jak studnia, w której odbija się dusza człowieka...
Komentarze (2)
Ciekawy temat wiersz i prowadzenie wątku w
nim...dobry, podoba mi się.
wiersz, ktory porusza... a dolny podpis - porywa...
pozdrawiam