Senna fantazja
Ujrzalem ja niczym zstepujacego z niebios
aniola...
Spojrzala na mnie-zamarlem w bezruchu
Wpatrzony w jej oblicze,nie potrafiac
wymowic slowa
Powitalnym gestem skinalem glowa...
Usmichnela sie-jej usmiech byl
odzwierciedlenim wiecznej radosci i
szczescia...
Jej dlugie wlosy splywaly po ramionach
oplatajac jedrne piersi
Stalem tak w bezruchu patrząc w jej piekne
i delikatne niczym kwiat lilii cialo...
Moje oczy przenikaly kazdy skrawek jej
garderoby...
Rozbierajac ja spojrzeniem
Zawstydzila sie...
Jej twarz przybrala wstydliwy kolor
czewieni...
Przmowila do mnie...
Lecz jej slowa rozplywaly sie w
powietrzu...
Chcialem jej dotknąc,ale coz to nie
moge,nie dam rady...
Me dlonie zatapialy sie w jej wnetrzu jak w
wodzie...
Z jej oczu splynely lzy i ja tez
zaplakalem...
To nie byly cieple i slodkie lzy
szczescia
Lecz zimne i gorzkie lzy bolu i
niespelnionej milosci
Gdyz ja zylem w realnym swiecie...
A ona zyla w swiecie mych sennych
fantazji....
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.