Sepia
wabię naszego cerbera z przemoczoną
sierścią
udamawiał nas kiedy dobijaliśmy się do
szyb
wklęsłych pozamykanych okien
kąsam podniebienie z drutem nastroszonym
gwiazdami
jak grzywy i oblizuję językiem popielate
wargi
będąc już martwym
tylko stłumiona świeca przypomina o
próżni
rozprutej w miejscu gdzie mogę zdmuchnąć
przestrzeń
w głęboko osadzonej talii. wygięte
siatkówki
piony i poziomy odbijają wewnętrzne
spazmy
rodzą mątwy i posiniaczone ćmy jest coraz
ciemniej
trzepot nad kukułczymi gniazdami.
drżysz.
połykam Twoją ślinę. powoli rozpinam
pasiastą koszulę
i całuję na przemian stopy, nadgarstki i
bok
bok, nadgarstki, stopy.
Komentarze (8)
Wiersz jest działaniem w bólu aby wskrzesić podnieść
odwrócić śmierć i puenta szczególnie przejmująca
Pięknie napisany Dobra poezja Podoba mi się:)
Dla mnie wiersz dnia. Groteskowy, niesamowita
wyobraznia autora. Wykonanie na 6. Do diaska przypiac
na plakatach by kazdy sie od ciebie uczyl chyle czola
i wroze sam szczyt topa.
Niesamowicie dobry w pełni oddaje uczucia,
niesamowity, pozdrawiam:)
.....dobijamy się.. do wklęsłych szyb codziennie...
....kąsamy nie rozumiejąc...
....widzimy nie patrząc w oczy....
....ćmy zawsze gubi światło...
....opuszczone gniazdo pozostaje....
...i ....zmysły....i....
tak to odczytałam.....;-)))
perfekcja słowa zaplątana w trzepot słów....;-)))
pozdrawiam liści szelestem.....z przyjemnością
punktuję....
lubię oglądać zdjęcia w kolorze sepii - to tak jakbym
oglądała wspomnienia - tak właśnie odbieram Twój
wiersz
- ale wiersz mnie się podoba
To jest dopiero wyobrażnia! Duży Plus!
dojrzała treść, takie teksty chce się czytać
bok, nadgarstki, stopy... z pokorą jak Chrystusa?