Sercowa choroba
zaziębiło się serducho
prycha, kicha, ledwo dycha
aż oczami łezki lecą
a z nich wody pełna micha
trzeba wezwać tu doktora
niech w te pędy coś poradzi
zanim z całej tej choroby
na łzy nam zabraknie kadzi
a biedactwo z tej boleści
gdzieś schowane za wątrobą
chlipie , zipie, cicho kwili
z bólu trzustkę kopiąc srogo
zaraz! moment! stop kochani!
Czyście całkiem zwariowali?
jaki lekarz! jakie leki!
nigdy żeście nie kochali?
tu przytulić szybko trzeba
zrobić okład z ciepłych szeptów
chwycić rękę, pocałować
potem parę wdech-wydechów
no i patrzcie... czy widzicie?
jak radośnie podskoczyło
żeby wszystko leczył lekarz
to do dupy by się żyło!
Komentarze (7)
Wesoło, lekko się czyta i rytmicznie, wprowadza w
dobry nastrój - fajnie napisany wiersz, z duża swobodą
i pomysłem. Pozdrawiam :)
Witaj Nocny Wilku. Wesolutko:):). Pozdrawiam
uśmiechnęłam się, super wiersz, pozdrawiam cieplutko
Uśmiechnęłam się:)))czasem miłość to najlepsze
lekarstwo:))
dzieki za usmiech pozdrawiam
A już parę takich dziwnych wyszło z tej mojej głowy :)
usmialam sie troche czytajac ,ale miales super pomysl
na ta sercowa chorobe. serdecznosci i wiecej takich
rozweselajacych wierszy proszę