Sezon Dusz
Sezon Dusz
W moim samotnym sercu
Dotarlaś do wnetrza mych dusz
Niestety był to sezon martwy już
W sercu pustke Zastalaś
Dobrze wiesz ze to Ty mi serce Złamałaś
Odwruciłaś sie..
slyszysz glosy z lasu które jeszcze kochają
mnie
Glosy ptaków, deszczu mego
Tropikalnego i tak bardzo pięknie
gęstego
Nie Namalowałaś mi nigdy tego!
Wydarlas plutno gołymi rękami
Pozostałem sam z pędzlem pomiedzy moimi
wydartymi pejzażami
To ja malowalem te plutna..Ja!! tymi
palcami
Zamaczałem dłonie w farbach głębokich
Kednoczesnie pustych i jak morze
szerokich
Cieszyłem sie żem moje marzenie malowac
dzis moge
Wiedziałem, że choc mojemu sezonowi dusz
już niepomoge
Wydarłas mi zółtą farbe,parną jak żażące
sie słońce
Już nigdy poranku wschodu słonca
niedokończe
Wydarłas mi farbe zieloną, jak trawy
kuszące
Juz nigdy nie pobiegne po góżystej łące
Wydarłaś mi niebieskiego raju marzenie
Pokornie prosze Boga o wybaczenie...
Że jego dom na Moim plutnie już
niezawidnieje
Czy to Miało dla Ciebie jakies
znaczenie?
Podalas mi farbe czarna
ktora pokryla mój obraz rzeka rozpaczy
marną
Męczy mnie ciągle jedno utrapienie
Że na tym płutnie już nigdy niezawidnieje
moje sezonowe marzenie
Błedy ort.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.