***(siedzę na pomoście życia...)
siedzę na pomoście życia...
nóż w ręku i nic do ukrycia
patrzę w głębię odchłań czarną
widzę swoją przeszłość marną
jestem tylko pustym ciałem
nic dla ludzi ja nie dałem
nic dobrego nic pięknego
ani nawet przeciętnego
stoję tam i dzierżę "brzytwę"
by stoczyć ostatnią bitwę
bitwę z sobą, czy dam radę
czy jak zwykle się przejadę
na zbyt słabej mojej woli
nagłe cięcie... już mniej boli
spadłem w wodę nic nie czuję
chłód i czerń mnie obejmuje
dna dotykam już nie żyję?
tylko jedna myśl się wije
było warto czy też nie ??.........
jedno pewne, nie ma już mnie ........
Komentarze (1)
podoba mi się ... nie ma już Ciebie.
Więc kto jest? Kim teraz jesteś? Udało Ci się to
zmienić? Teraz jesteś dla kogoś ważny, wartościowy,
teraz też prowadzisz jakąś wojnę? A może to ta sama
nadal? Potrafisz już odpowiedzieć na pytanie czy było
warto?
Im więcej razy czytam ten wiersz tym bardziej wydaje
mi się, że nie dotyczy tylko jednej osoby - pomiotu
[autora?], ale wielu odbiorców widzi w tym walczącym z
samym sobą właśnie siebie. Trzeba mieć tylko odwagę
zmienić coś, co nie jest takie jakbyśmy chcieli ...
Później zmierzyć się z tymi wszystkimi pytaniami ... I
myślę, że odpowiedź na nie - jaka by nie była - jest
zwycięstwem.
Wiem, że wiersz jest o samobójstwie, ale może tylko
przy pierwszym czytaniu ? A może ja mam takie
wrażenie, a nikt, nawet autor, tak na to nie patrzy
jak ja ...