Sięgnąć nieba.
Wystarczy ręką sięgnąć nieba,
by dostać to co nam potrzeba,
i zadowolić własne zmysły,
aby przedwcześnie już nie prysły.
Ja bańka z wody wymyślona,
oddechem brudnym wytworzona,
co wzniesie się w przestworzy ramy,
tam gdzie fantazją nie sięgamy.
I gdzie popęka, bo się zgubi,
w marzeniach które gubić lubi,
karmiąc nadzieją niezbadaną,
oraz też nigdy nie poznaną.
Chętnie sięgamy, bo musimy,
drżąc przed tym, czego tak boimy,
to zawsze będzie to złudzenie,
które potwierdzi nam pragnienie.
I choć wystarczy sięgnąć nieba,
by dostać…ale już nie trzeba,
zmysły to wszystko otrzymały,
bo nigdy tego…nie żądały.
Komentarze (1)
Miło się czyta, miło :) Aż się rozmarzyłam, a potem ta
osttnia strofa - taki upadek na ziemię :) Ślicznie, +