Składam rozsypane
życie nogą zepchnęło w absurdy
i marzenia rozpierzchły na boki
chociaż ciągle trzymałam się burty
to bezpieczne robiłam uskoki
przed oczami wciąż leci klisza
ja na wozie a w nim udręki
choć została absurdu nisza
przebrnęłam przez bolesne męki
zbieram teraz nadzieje ukryte
bo los ze mną bawił się w berka
posortuję na półkach równiutko
pozawijam jak świstak w sreberka
autor
@Najka@
Dodano: 2023-02-24 19:19:46
Ten wiersz przeczytano 1266 razy
Oddanych głosów: 29
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (31)
Rozsypane trzeba pozbierać...;)
Pozdrawiam ciepło Najko:)