Skok z wieżowca
:)
Gdy sięgał wieżowiec już nieba,
ten z marzeń ich wspólnych stawiany,
miłości go wzniosła potrzeba,
oboje się po nim wspinali.
Nie straszne im wiatry i burze,
wspierali się zawsze po drodze.
Za rękę ją wciągał i tulił,
gdy rzekła, że iść już nie może.
Na szczycie oboje stanęli,
spojrzeli w swe oczy głęboko,
choć razem na zawsze być chcieli,
to w miejscu tym jest za wysoko.
Tak bardzo się bała powrotu,
on złapał ją w swoje ramiona.
Skoczymy, kochana, bądź pewna,
że miłość to nasza ochrona.
Bogatsi o moc zaufania,
Sfrunęli na ziemię od nowa,
z cegielek związanych wiernością,
zaczęli tu szczęście budować.
Komentarze (89)
trochę tu ciebie brak, jak sama widzisz Ewciu; przedni
wiersz
kłaniam:))
@ROKSANA
@Ziuka
Dziękuję :*)
@Tomasz - - wpadnę kiedyś na pewno. Zawsze chętnie do
ciebie zaglądam :) szkoda że nie z wzajemnością...
@valeria
@Nel-ka
Dziękuję bardzo :*)
Przepiękny. Pozdrawiam
no tak, zakochana kobieta skoczy nawet z wieżowca. czy
spadochron miłości zawsze się otwiera?
pozdrawiam Cię Ewuś z przekorą :):)
Piękny...zachwyciłaś!
Prawdziwy optymizm urzeka w Twoim wierszu.
Pozdrawiam
Wspaniały wiersz:):)
@ewaes
A lezy u mnie inspiracji na podworku z 10 ton , jakby
co to wal jak do mlyna po make:)))
Moze ja kogos zabije w nastepnym wierszy, juz dawno
tego nie robilem, hmm....
Intrygujący wiersz.
@zuza--dziękuję bardzo :*)
Ślicznie
@anula--nie jest, masz rację, trzeba moc miłości i
zaufania żeby skoczyć i budować :)
Dziękuję :*)
Cudnie, bardzo na tak.