Skok z wieżowca
:)
Gdy sięgał wieżowiec już nieba,
ten z marzeń ich wspólnych stawiany,
miłości go wzniosła potrzeba,
oboje się po nim wspinali.
Nie straszne im wiatry i burze,
wspierali się zawsze po drodze.
Za rękę ją wciągał i tulił,
gdy rzekła, że iść już nie może.
Na szczycie oboje stanęli,
spojrzeli w swe oczy głęboko,
choć razem na zawsze być chcieli,
to w miejscu tym jest za wysoko.
Tak bardzo się bała powrotu,
on złapał ją w swoje ramiona.
Skoczymy, kochana, bądź pewna,
że miłość to nasza ochrona.
Bogatsi o moc zaufania,
Sfrunęli na ziemię od nowa,
z cegielek związanych wiernością,
zaczęli tu szczęście budować.
Komentarze (89)
@M.N--miło, że się podoba :)
Dziękuję :*)
@Stella Jagoda - - w pojedynkę nic się nie da
zbudować.:)
Dziękuję :*)
@leon.nela
@Poola
Dziękuję bardzo :*)
@Halinko - - czemu tylko młodość ma budować? :)
Dziękuję pięknie :*)
@piwneoczy--bardzo dziękuję :*)
Cudny i bardzo, bardzo optymistyczny... pozdrawiam
serddecznie :)
Pewnie, ze nic im nie straszne. Maja siebie.
Pozdrawiam:)
Prawdziwie życiowa historia i świetne optymistyczne
przesłanie.Pozdrawiam serdecznie.
piękny i pełen wiary w miłość
W młodości to i taki wieźowiec się budowało...byle
eyżej, byle dalej...teraz już tego wspomnienia
Ewciu...lata lecą, praca...cóż, pozostaje czytać takie
wiersze jsk Twoje...
serdecznie pozdrawiam z deszczowej Kolonii
Bogatsi o przeżycia i wrażenia:)
miłego dnia Ewuś :)
ewaes, z przyjemnością :))
@Zosiak - - pięknie dziękuję :*)
Och jak ładnie :)
Miłego dnia.