skrawki
kwiatów płomienia gasną jak pochodnie
słońce jeleniem ucieka w las chmury
słowiki do brzegów dobiły łagodnie
wypełniając ciszą pierwsze w niebie
dziury
deszcz ostatnią godzinę wybija jeziorom
w strugach kamienie usychają płacząc
wyrosłe z łez nieba wszystko mi zabiorą
mogę tylko stać z boku i przyzwalać –
patrząc
moje szaty już dawno podarte w strzępy
rany wlewa na ciało żelazo gorące
taki rozkaz dostały aniołów zastępy
hord których nękają mnie teraz tysiące
więc w milczeniu oddycham kształtem moich
marzeń
wirujących kawałków w garść łapię motyle
na wolność puszczając skrawki byłych
zdarzeń
jak zapomniane dwa serca kochające przez
chwile
Komentarze (2)
Piękny wiersz metaforyczny język dojrzały wypowiedzi
Gdy uczucie silne zawsze załata marzenie Plus
Pozdrawiam
Te twoje skrawki maja dużo ładnych metafor, gratuluję.