Skucha
Idzie sobie panienka korytarzem,
Jego głowa chowa się za filarem
Ona patrzy na niego swym brylantowym
wzrokiem,
On się czerwony na twarzy robi, opętany jej
urokiem,
Ta podchodzi zarumieniona, wita go
całusem,
On już cały w skowronkach, zahipnotyzowany
jej głosem
Nie może wykrztusić żadnego słowa z
siebie
Jednocześnie wyobraża sobie z nią upojne
chwile w niebie.
Przez chwilę małą rozmowa się klei,
Jej Paluszki oplatają jego palce po
kolei,
Jemu po czole spływa powoli kropla zimnego
potu,
Zaczyna przypominać sobie smak nikotynowego
głodu,
Żegna ją i przed budynek szkoły zapalić
wychodzi,
On podpala papierosa, Ona znowu
podchodzi,
Patrzy się na niego… zabójczym
wzrokiem i odchodzi.
Jedna myśl teraz po jego głowie
błądzi…
Koniec romansu dopóki palenia nie rzuci,
Czyli do momentu, gdy rozum mu na miejsce
nie wróci.
Nie Palisz? Nie Pal! Palisz? Rzuć!
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.