Śladu po sobie cień zaledwie…
Nie potrafiłem się zaśmiać szczerze
Nawet gdy łez grochy słone
Żartem policzki rumiane rosiły
Ale gdy była przy mnie blisko
Żywym ogniem płonęły moje lica
Każdy mijający dzień szczęśliwszy się
zdawał
A ja unosiłem się nad ziemią tak radosny
Życiem cieszyłem się jak małe dziecko
Przyszedł jednak dzień upokorzenia
Gdy usłyszałem nagle że to za mało
Że odchodzi
I zapragnąłem schować się w takie
miejsce
Gdzie wstyd nigdy by mnie nie znalazł
Nic już nie było takie samo
Noc trwała bardzo długo
Aż ból minionej epoki rozpłynął się
Na widok jej autentycznego szczęścia
Wystającego z wózka małą główką
I wtedy zrozumiałem
Jak wielkiej mocy nabiera przekonanie
Że możemy kochać bezgranicznie
A miłość jest najwspanialszym skarbem
Który możemy ofiarować
By śladu po sobie więcej niż cień
pozostawić
Komentarze (4)
Życiowa refleksja
I to jest miłość prawdziwa.
Pozdrawiam.
Ładna refleksja skłaniająca czytelnika do przemyśleń
nad wartościami życia.
Pozdrawiam:)
taka właśnie jest prawdziwa miłość!!!