ślady na śniegu
przez niewielkie okna wpadają do środka
kromki - popołudnie krojone ramami
błękit spod sufitu odbija się w oczach
wokół małej wyspy z satyny pływamy,
niecierpliwie zbierasz z mojej szyi
zapach
co wanilię wmieszał w powietrze mansardy
dzisiaj śnieg od rana padał, drogi
zasnuł,
wyciszył zapowiedź słodkiej porcji grzechu
co w c-dur tonacji wysokich obcasów
zagrałam pospiesznie. świat bielą już
przemókł
a my dojadamy limit nieba, skryci
przed ludzkim gadaniem. nie pytaj
dlaczego
kradzione minuty zawładnęły życiem
choć czułość trwa tyle co ślady na
śniegu
które, zanim zniknę, świeży puch
przysypie
Komentarze (18)
Wczytujac sie w ten zimowy erotyk mam mile odczucia.
coś mi tu zgrzyta interpunkcja:) ale tekst mi się
podoba..szczególnie ostatnia strofka:)
Wiersz zostawia czytającemu dużą swobodę myśli,
pobudza wyobraźnię. Jest jak wycinek z życiorysu
dwojga ludzi, których przeszłość i przyszłość można
dopisać sobie na nieskończoną ilość sposobów. Wiersz
zrobił na mnie duże wrażenie.