..słońce promyki swe rozdawało...
Był piękny dzień.
Słońce promyki swe rozdawało całemu
światu.
Małe skowronki radośnie podśpiewując
dekorowały niebo.
Kolorowe motylki wznosząc się z kwiatka na
kwiatek upiększały cały ten krajobraz.
Na niebie nie było ani jednej chumrki
Królował błękit w całej okazałości.
Wąską, polną ścieżką szła para
zakochanych.
Wzajemnie objęcie podarowywali sobie
wzajemne spojrzenia pełne miłości.
Raz po raz wymieniali się pocałunkiem
pełnym namiętności.
To był piękny dzień...
Nagle, niewiadomo skąd zerwał się silny
wiatr.
Na niebie pojawiły się szare, ponure
chmurzyska.
Skowronki pochowały się w lesie.
Słońce uciekło gdzieś.
Motylków już nie było.
Ciszę i spokój jaka jeszcze przed chwilą
była zagłuszyły grzmoty i błyskawice.
Zerwał się silny wiatr.
Zaczął padać bardzo gęsty deszcz.
Zakochani nie spacerowali już spokojnie
polną ścieżką, teraz biegli trzymając się
za ręce w kierunku jakiegoś schronienia
pokonując żywioł.
Wiatr był coraz silniejszy, porwisty.
Deszcz zasłaniał wszystko.
W powietrzu wirowały liście.
...
---
to był piekny dzień... z pozoru.
I tak jest i w rzeczywistości. Darzymy
kogoś sympatią, zaufaniem, przyjażnią a
później okazuje się że ten ktoś jest naszym
wrogiem. Znajduje słaby punkt i
wykorzystuje nas.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.