Słoneczne prześwity....
olśniewają mnie
dotykają liści
przede mną bluszcz wspina się po ścianie
amfiteatru
tworząc na jej powierzchni
eteryczną cienistość o naturze anioła
wychwytuję te delikatne drżenia wiatru
przebłyski
i fragmenty słów roześmianej dziecięcej
wrzawy
ledwie wyczuwalne zapachy perfum mijających
mnie ludzi
mieszają się z wonią lata
jaskrawe puzzle przecinają asfalt parkowej
alei
migoczą
zmieniają kształty
wypływają z każdej szczeliny
z każdego rozgałęzienia
ławki w cieniu
sztachety malw rozgrzane w słońcu
jestem taki nieobecny
podczas gdy wkoło aż paruje od tych
uniesień
mnie tu nie ma
jestem
nie jestem
dopada mnie efekt stroboskopowej lampy
który sprawia że odradzam się tutaj
albo w innym miejscu – na powrót się
staję
(Włodzimierz Zastawniak)
https://www.youtube.com/watch?v=oZgygpWbZ2k
Komentarze (3)
Fascynujesz, podoba sie.:)
Pozdrawiam.
Pozwolę sobie za Celiną.
Ładny wiersz. Zyskałeś we mnie czytelnika. :)