Słowa
Słońce znikło gdzieś w ciemności,
Niespokojną duszę wciąż targa sumienie.
Siedzę – łzy ulatują jak chwile
miłości,
Starczy mała chwilka krótkie serca
mgnienie.
Życie płynie poza światem pełnym
zdarzeń,
Gdzieś zgubiłem siebie sam.
Sam – z głową pełną nierealnych
marzeń,
Nie wiem co robić mam.
Światło latarni oświeca ulice,
Idę gubiąc się w myśli hałasie.
Wiatr – chmurą zakrył nieba
źrenicę,
Gwiazdy zbladły w ciemnej masie.
Kolejny raz zatracam sens podróży,
Potykając się o własne złudzenia.
Twarz – odbiła się w tafli kałuży,
Dla mnie to już bez znaczenia.
Ciepłe łóżko już pościelone,
Naftowej lampki dogasa żar.
Nadchodzi czas zamknąć powieki znużone,
Sen – kara to czy dar?
Ostatnie na papier przelane słowa,
Piórem co brak w nim atramentu.
Jak lampki żar dogasa dnia zmowa,
Pióro – na ziemię spadło w czas
Anielskiego zamętu...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.