Twoje imię w zbożu wyhawtowane
Na ziemi i na niebie
Na pachnącym brązowym chlebie
Na kamieniu i drzewie
Widzę wyhaftowane na wieczność twoje imię
Śnią się mi obłoki
Nie te nad nami
Lecz dalekie i obce
Nieznane krainy
Tam z rękę mnie prowadzisz
W miejsca gdzie sam dotąd bywałeś
Oboje świt witamy
I uciszałeś me myśli gdy patki rankiem
śpiewały
A kiedy słońce i deszcz pocałunkiem dosięga
naszej skóry
Ściągasz mi bluzkę
I uczysz jak odczuwać zew natury
I gdy w końcu zmierzch nastaje
Zapalasz świece
I swym ciałem ogień we mnie rozniecasz
Opowiadasz mi mroczne historie
O których pojęcia nie miałam
I czekasz cierpliwie na burzę
Zjawiskowo piękną
Razem z tobą w jej piękno się zanurzę
Aż w końcu sen nas zmorzy
Namiętnie do łóżka nas położy
Gdzie spełniam wszystkie twoje
marzenia….
I budzę się sama rozpalona tobą do granic
Wśród trelu ptaków
I za oknem szumu drzew w oddali
Podchodzę do okna i widzę twoje imię w
zbożu haftem wyryte
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.