Śluby
Publikacja ma za cel (takze)
-przeciwstawieniu się nieatrakcyjnym
steerotypom i wzorcom - upowszechnanym od
czasów PRL - jest emanacją rzeczywistości -
takze katolickiej rzeczywistości, która
moze i powinna być atrakcyjnym elementem
opierajacym się wyjsciowo m. innymi na
wartościch knserwatywnych i
chrześcijąnskich - elementem i jedną z
podstaw budowania naszej pomyslnosci i siły
i konkurencyjnosci cywilizacyjnej
społeczeństwa polskiego i Europy.
Publikacja - to afirmacja wartości, które
są - i w rożny sposób są negowane.
Gdzieś na Wilanowie – opodal pałacu
mieszkał Marcin – Mielak – więc...
- rzecz jasna: Katolik i pracuś.
Kiedyś – tylko mi wspomniał, ze poznał był
– Annę...
i - zaraz – myśl porzucił, aby iść w
sutannę...
(- bo dziewczyna... - fajna praca w
Wilanowskim Centrum...
- Kultury(!) (– oczywiście) – gdzie jest
zapach poezji, obrazów i perfum.)
Innym razem – napomknął, że poznana Anna
jest śliczna, wychowana, pogodna... - i...
– panna...
(co dla niego – kawalera – znaczy bardzo
wiele,
bo – jeśli przyjdze wola – wezmą ślub w
Kościele)
- że on – chciałby – zapowiedzi (Dułkiewicz
– i Mielak)
i przypuszcza (- ma nadzieję), ze Anna –
taką myśl podziela..
Od początku powtarzał, ze Jej fanem jest.
(Ann - śpiewa... (- w kapeli!) - jak
wiem... - "Everguest".)
............
I tak się złożyło... - Ania już wiedziała,
że Marcin jest mężczyzną jakiego
szukała:
mądry i wykształcony... - a w oczach ma
ognie,
"jestem pewna... że kocham - a i On –
ogromnie,
że oboje – pragniemy ślubów i wesela.
Ach – pięknie by było nazywać się
Mielak"
Wieczorami marzyła, że tu – lub
gdziekolwiek
chciałaby – z Marcinem właśnie - zapisać
historię
wspólnego ich życia – dać mu zdrowe
dziatki
szczęśliwe – miłością Ojca oraz Matki.
...........................................
...........................................
Dziś – nie jest tajemnicą: zgromadzeni w
Brożcu
będziemy świadkami Ich przysiąg
miłosnych.
"U Św, Jakuba" będą brali śluby...
- Anna - jak luba Żona – Marcin – Mąż jej
luby..
Choć wiedzą nie od dzisiaj, że kochają
wzajem
Śluby – są im konieczne – jak w Pacierzu –
Amen.
..............
Życzenia i zdjęcia. - Właśnie portet w
ramce
przypomni kiedyś wnukom miłość, która była,
że był dziadunio Marcin... - zakochany w
Ance,
A ta – będąc już Żoną – dziatki im
powiła...
(nie wiem, dwoje - czy troje, a może i
czwórka.)
Nikt nosa nie wsadza... - ich wyłącznie
sprawa:
(niech każdy - swojego pilnuje
podwórka.)
Wiemy... – "500 +" - będzie... - i radość i
brawa.
.........................
Po ślubach – wesele... - w boreckim
Pałacu:
jedzenie – toasty, muzyka i tańce.
Po wszystkim... – Marcin – zdjąć mógł
wreszcie
- wianuszek kochance,
a Ona – szeptać w ucho "ach! - kochaj!... -
(zapracuj)
w nocy pierwszej – na dzieci... - Skarby
będą nasze:
tak, jak rozmawialiśmy – Franciszka lub
Jasiek".
........................
Ten ślub – to historia, ktorej jeszcze nie
ma.
Jest piątek
i poeta – chwycił właśnie temat.
Przyjmijmy pożegnalny poranek poety.
"Kochani! - dziękuję!
być gościem weselnym Anki i Marcina
- przywilej to wielki"
"Dziękujemy Wiktorze! - będziemy
wspominać..."
"Cóż na koniec powiedzieć?... - Cydry... -
były przednie!
wspaniala kapela... - więc i parkiet
pełny,
i Wy! – godni slubow i swego wesela,
ktore – jak wiem – całym życiem zechcecie
wypełnić.
- W aparacie mam zdjęcia – więc i
zapamiętam.
Niestety – czas na mnie. Już pora... –
uciekam!
Busik właśnie podjechał i kierowca czeka
i cale towarzystwo
- być może - gotowe.
- Więc – ściskam Was – raz jeszcze:
szczęść Boże Wam - Kochani
w dzieciaki i zdrowie."
(Wracali – poweselni...
- Wszyscy wspominali
Młodą Parę, cydr lokalny... - i wina
Szampanii.)
26.10.2018 r.
Komentarze (25)
Eleno! - chętnie przypomnilem sobie - to coś, co do
dzisiajjest fajne, a wtdy bylo czymś zupelnie
odmiennym na rynku muzycznym. jazz to chyba - mielismy
niezwyklych i najrozniejszych jazzmanow - i byli
obecni - nie tylko koncerty,ale tv i radio z utworami
dla kazdego i spiewanymi przez dzieciarnię.
Pozdro:)
Miałeś rację. Nie dałem Ci punktu. Już się poprawiłem.
Marce... - ze miód w serce? - jasne! - Więc - jeszcze
raz - zdrowie Anki i Marcina! - i za pomyślnośc Twoją
Mariolo:)
Świetny - myślę, że potrafiłbyś niczym Wyspiański
napisać utwór obszerniejszy, z rwącą akcją,
tematycznie w kilku płaszczyznach - zbieraj się
Wiktorze do pisania dzieła. Tymczasem ten wiersz,
okazjonalny czyta się wyśmienicie, a skojarzenie z
"Weselem" Wyspiańskiego jest wprost automatyczne.
Brawo.
:))))) Wiktorze, a wystarczy tylko...
"Ach, co to był za ślub..." :))))
https://www.youtube.com/watch?v=eKBpbhElHuU&list=RDeKB
pbhElHuU&index=1
Popieram i plusa zostawiam za wiersz:)))
Najko, Krzemanko i Stello: w podziekowaniu ściskam Was
radośnie i serdecznie:)
Za krzemAnią. Pięknie :)
Pozdrawiam:)
Pięknie:) Takie wierszowane sprawozdanie z wesela z
pewnością jest
bezcennym prezentem dla Anny i Marcina.
Miłego wieczoru:)
...historia jakich wiele ,kończąca się ślubem w pałacu
ale za to z poetą który uwiecznił wierszem
weselicho...fajnie i ciekawie...pozdrawiam Wiktorze.
M.N. - tocobardzo niedawne - wydajesięczęsto dleglei
niemozliwe. W tym takzecelu podwazano nawet podstwy
językowe, abyistniejące swida=ectwa pachnialy
anachronizmem. Zreszta - jezyk to jest przekaz nie
tylko o warości logicznej - i dlatego tak siniei
celowo na nego odzialywano,by wrazz wyrugowniem
keslnej postci mowy - wrugowac kreslone - zawarte w
nim warosci. zapisy - czytane po latach - bywaja
jedynie naw arstwie językowej. ale nie zawsze. -
Rowniez dlatego bolszewicy 9bo nie tylko hitlerowcy
niszczyli ksiązki.
Sprwa slubow - i ich znaczenia - to zlozonaa sprawa. -
To sprwa umiejętnosci - czyli przktycznej mozliwości
odczuwania milości chrzescijańskiej,która nie staje
się prze samą gotowośc do spisania umowy malzeńskiej
przed oltarzem. Wiel osob nie zdaje sobie sprwy, z e
milośc chrzescijańska - to umiejętnosc wynikajaca ze
swiadomości- a chrzescijańska jej deklaracja - to
rzecz pochodna ,w torna. Jeszcze w okresie
wczesnopowojennym - to byla dosc powszechna
umiejętnośc - jak sama chrzescijańska swiadomości i
wartości, które z czasem zastapino chrzescijańską
deklaratywnoscią, a wmałżeństwa wcześniej zawarte - w
rozmaity sposob wtlaczanowatości pozachrześcijańskie i
- czasami szeroko - coś, co jest jednoznaczną
demoralizacją.dzisiaj wieleo sob nie wyograza sobie,
ze mogly by być zafascynowane urodą i seksualnościa
osob - pzornie nieatrakcyjnychi aby ich zakochanie
wynikalo z prezentowanych wspólistniejacych wartości a
nie - np. z kobiecej lub męskej urody, by seksualnośc
byla wtorna względem milości. Kościłowi przypisuje
się zresztą to, w co - w wyniku przemyślanch zabiegow
zacząl po częsci się wpisywać: negowania seksualnosci
- jako warości miedzy kobietą a męzczyzną. wobec
bogatej i wszchobecnajoferty kulturowej na
bazieseksualnej - i w związkuz napomkniętymi wczesniej
zjawiskami - miłośc i seksualnośc- jako podstawa
związku zaczynajacego się na bazie wartości wyższych -
zaczynapowszechnie wydawac się niemozliwa.
Samą trwalośc malzeństwa - zaczyna się traktować w
duzej mierze uzytkowo - z uwagi na wychowywanie
potomstwa, ktore zresztą - coraz częsciej wydaje się
zbyteczne. - chocby dlatego, ze dzicko przestaje być
pragnieniem - jako wowoc miłości. Kulturowo i
zamoznosciwo - coraz częsciej wydaje się mozliwe jest
dobre wychowanie dzieci bez trwalosci związku ojca i
matki,męzczyzny i kobiety, w związku mężczyzny
zmęzczyzna ,kobirty z kobietą. da sięwyzywic i
zawodowo wyedukować. Musi to jednak podwazyćdawne
podstawy sily spoleczeństwa. Corazczęsciej -
psychoseksualnośc czlowieka jest ksztaltowana dowolnie
- w wyniku posziadania widzy o manipulowaniu
psychoseksualnoscią oi mozliwosciniemal dowolnego jej
formowania i deformowania. - To jest tylko sprawa
wiedzy i posziadanych srodkow - takich jak film,
sztuka - operowaniementalne z pogranicza hipnozy i
innych zjawisk mentalnych - poza wyrazem -strikte
werbalnym, przez odzialywanie ideologiczne,
ktoresklonić ma do przyzwolenia na mentalne
manipulowanie spsychoseksualności, ktorej k zada
postac ma byc rzekomo naturalna.
Z historii wiemy, ze jednym z wynikow takich
spolecznych zmaian jest starzenie się spoleczeństwa,
brak jego mobilności w niektorych odniesieniach zycia
- w efekcie - nie sprostanie konkurencji cywilicacji
rowloegle istniejacych.
Jaka piękna historia zakończona ślubem :)
Aż chciałoby się pójść na takie wesele.
Pozdrawiam serdecznie :)
Czytając miałem wrażenie, że te śluby dawno temu się
odbyły, bo niektóre opisy staropolszczyzną lśniły...
Pozdrawiam Cię Wiktorze :)
Dawno na żadnym ślubie i weselu nie byłam. Młodzi nie
chcą ślubów brać, wolą na kocią łapę żyć. Niestety
często tak bywa. Tradycja i wiara zamiera. Miłego
dnia:)