Słyszysz w subtelnych tonacjach
Platonicznej - prawie już nierealnej - pasji, jaką jest miłość...
majową symfonię,
bębniącą po oknach.
Nic mnie tak mnie nie odpręża,
nie pomaga się tak wyciszyć,
jak psychodeliczne stukanie
po szybach – deżdż, deżdż, deżdż.
Tamtej wiosny – pamiętasz –
kładł się ciepłymi nutami
strużek na karku. Ściekał
po ramionach po przeguby rąk i nóg,
a ulewa śpiewała młodym poczwarkom,
czereśni i starym jabłoniom.
Wtedy byliśmy niekonwencjonalni,
nosiliśmy fantazyjne czuby
ku lekkiemu przerażeniu filistrów.
Dzisiaj anarchizm to przeszłość.
Prowadzimy spokojne życie rodzinne.
Tylko on maluje ten sam entuzjazm
na twarzach i pada ciepłym dreszczem w
nas.
© 15.05.2016
Komentarze (23)
Życiowy przekaz skłaniający czytelnika do refleksji
nad wartościami owego życia.
Pozdrawiam Osso.
Marek
Bardzo ładny wiersz! Pozdrawiam!
Oj tak było. Pięknie się wspomina. Pozdrawiam.
W starych szopach z dziewczynami spaliśmy na sianie, a
co było dalej, to już drugie danie.
Miłego wieczoru Ossa, parę literówek ale przeboleję.ha
ha
jak też
komu pada to pada
a komu słońce świeci
to i nie tylko
jak w maju świerszcze grały
tak i w czerwcu grają
i deszczu nie mają
jak nie jedni deżdż
w mokrych majtkach
niczym szybkość umysłu
manipulacją jest
niczym duszna aura
deż,deż ma
lub kap,kap w:):)
... o nie, nie tyle rozczarowanie życiem, ile zdrowy
realizm i miłe wspomnienia! :)
...rozczarowanie życiem...bywa i tak:))
Ciekawie napisane pozdrawiam