smętny
co świeże to zgnije
i umrze zrodzone
piękno się zwróci
i czkawką odbije
uśmiech łzą spłacisz
a wolność łańcuchem
z wymiocin wygrzebiesz
miłości okruchy
stałość się zmieni
ze słońcem przygaśnie
w którym z odcieni
przyjdzie ci zasnąć?
autor
Żyleta
Dodano: 2019-10-26 17:54:01
Ten wiersz przeczytano 822 razy
Oddanych głosów: 24
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (22)
Skąd taka rezygnacja i czarnowidztwo?
Pozdrawiam.
a to już chyba od nas samych zależy...
zasypiam z odcieniem plecków mojego kochania. to taka
stałość, która się nie zmieni. stałość w moim życiu na
imię ma Agnieszka. nie jestem nowoczesny?
przyjmij dobre fluidy od starszego pana. :):)
...a tu widzę dużo odcieni czerni... Cisnie mi się na
usta, wybacz - nie chcę spłycić przekazu wiersza:
"czarno widzę"...
czymś musi być podyktowana ta gorycz peelki...
Tego nie wie nikt.
Pozdrawiam:)
He he...dzisiaj jeszcze nie wiem.
Ale wiem, że wszystko przemija, nawet życie.
Pozdrawiam serdecznie.:)