Śmierć
Dla wszystkich przez los odepchanych... Otwóżcie szczęścia swe bramy!
Przychodzi, gdy nie chcesz umierać...
Nie możesz się wtedy pozbierać...
Umierasz choć serce wciąz bije,
Lecz ludzie mówią: Nie żyje!
Umierasz w ich pamięci, przepadasz...
I nie masz szans życiu sensu nadać.
Błąkasz się samotnymi ulicami...
Czasem masz nadzieję stojąc pod
drzwiami,
Że się zlitują... otwożą...
Że ich dom pod wolą Bożą...
Ale przecież umarłeś... nie
istniejesz...
Wspomnienia na wietrze rozwiejesz...
I tylko cień nadzieji zostanie,
Że kiedyś poradzić sobie będziesz w
stanie...
Ale przecież nie masz już nic...
Nie możesz bez życia żyć...!
A Twoja przeszłość też życiem nie
była...
Tak, teraz w bagno się zamieniła
Tak, wiesz, że to kara...
Nie możesz życiu mówić nara...
To nie jest rozwiązanie!
To nowych problemów stważanie!
Wiedz, że nigdy nie jest za późno...
Obdaruj kogoś jałmużną...
Ratuj swe życie, wstań,
Powiedz: Nie jestem sam!
A szczęście spotka i Ciebie...
Bedziesz życie wiódł w niebie...!
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.