Śmierć...?
Nagle jakoś tak się stało,
Przed oczami mi zawirowało,
Co się potem działo nie wiem,
Odpłynęłam z tego świata?
Nie widziałam żadnych ludzi,
Tylko światło,
Iść do tego światła chciałam,
Ale coś mnie trzymało.
Nie mogłam zrobić kroku,
W stronę tej światłości iść,
Chciałam biec i wyrwać się,
Lecz nie mogłam! Czemu nie?
Chciałam krzyczeć,
Lecz żaden głos z mego gardła
Nie wydobył się.
Nie wiedziałam co się dzieje,
Nic nie mogłam zrobić,
Chciałam krzyczeć,
Chciałam biec,
Lecz nie mogłam nic.
Usłyszałam jakieś krzyki
I wołania. Jakby kogoś płacz,
Chciałam iść i zapytać,
Co się dzieje, czy czegoś im brak.
Byłam tylko jakby widzem,
W tej ciemności cały czas,
Chociaż chciałam, nic nie mogłam..
Zauważyłam gdzieś wojnę,
Krzyki i płacz dzieci,
Ludzi zabijających się nawzajem,
Nie wiadomo dlaczego,
Bez żadnego powodu.
Znienawidziłam ten świat,
Choćby dlatego,
Że ma tyle wad.
Chciałam nie obudzić się,
Jednak się inaczej stało…
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.