ŚMIERć
W oczy zajrzeć Jej nie radzę ,kaptur skrzętnie skrywa je...
Jej lico upiorne odbite w bólu dzieci,
Ich troską ,cierpieniem maluje swą
skroń...
Szata na grzbiecie dziurami świeci,
W dłoni zaciska skrwawioną broń...
Po ziemi stąpa, włócząc stare kości,
Kaptur na przyłbicy czarny niczym noc,
Ostrą kosą smutku żegna wiernych gości,
Oplata ich serca w swój lodowy koc...
Nie uchyla czoła,gestem się nie sławi...
Jeno w zimnej grocie cierpienia się
pławi,
Bezlitosna przędzie nić swej obecności,
Kochankom życia wciąż kradnie radości...
Zabiera skazanców do świata nicości,
Gdzie brak już uczucia,
Tam wieczny spoczynek dla zmęczonych
kości,
Kres szaleństw ,uciechy minionej
młodości...
Gdy wejdziesz wędrowcze w drogę owej
damy,
Co krew umęczonych niesie w rękach
swych,
Uciekaj najdalej ,chowaj się w
bezkresach,
Bo prędko , łapczywie porwie serce twe....
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.