Śmierć... zabrała mi dziś...
Już tam jesteś poza czasem
W wiecznym mieście
dusz królestwie
Uleciałeś ponad lasem...
W jednej chwili stałeś się wspomnieniem
Czymś nieuchwytnym, niepowtarzalnym...
Stanąłeś dziadku przed Zbawicielem
Zostałeś chwilą w sercu mym...
Chciałbym rzucić wszystko i pobiec...
Pobiec za Tobą... nieznaną mi drogą!
Lecz nie zdołam tego wyrzec...
Choć myśl wydaje się błogą...
Zasnąłeś dziadku na wieki
Ja zasypiam tylko nocą...
Łza zwilża me powieki
Spadając na papier z ogromną mocą...
Uderzając tworzy fale nieprzebytego
oceanu
Po którym teraz płyniesz ku światłu
Zostawiłeś za sobą wybuchy życia-wulkanu
I lekkie muśnięcia wiatru...
Ów pcha Twą łódź w jedną stronę
Ku wieczności... ku szlakom podniebnym
Już widzisz szczytów niebieskich koronę
Stałeś się dziadku ognikiem błędnym...
Zabrała mi śmierć kolejną osobę
Przeszła tuż obok, zgasiła płomień
życia...
Zakończyła żywot jak zegar dobę...
Czeka nas droga smutku do przebycia...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.