Śmierć zna moje imię
Do śmierci mam dystans, brak emocjii
od nocy kiedy na mej głowie
szwadron blizn zagościł
czesto przypominam te chwile sobie
to była ponura, zimna noc
a ja po czternastym piwie
idąc nieregularnym, porywczym krokiem
zahaczyłem o niewidzialną linię
miasta centrum, ulicy ruchliwej środek
na który rzuciłem z głupotą życie młode
pamietam wtedy, uderzając o asfalt
jak powracały fotografie, ukryte w
szafkach
byłem w domu i na łące, wszędzie i
nigdzie
samochodów szybka jazda
umawiała mnie na spotkanie ze śmierci
widmem
bez kszty ruchu dobre trzy minuty
ja sam, a wkoło pisk opon głuchy
omjaly mnie jakoś niechetnie
jednak ktos chciał bym mógł codziennie
zarażać optymizmem i mówić, że życie jest
piękne
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.