Smutku odłamki...
Smutku odłamki od siebie oddalam,
Przynajmniej oddalać się bardzo staram,
Plany na przyszłość z losem ustalam,
Do góry nogami świata nie przewalam.
Staram się codzień, nic wyjść nie może,
Zewsząd tylko w plecy wbite noże,
Nikt się nie zatrzyma, nikt nie pomoże,
To jasne jest: nie może być gorzej.
Odbija mi się echem przeszłości,
Brodzę w kałuży nieznanej miłości,
Ostatki zostały z wielkiej czułości,
Zostały też góry, lecz złośliwości.
Ręką ruszam po prochu cierpienia,
Oczami szukam sensu istnienia,
Uszy czekają na odgłos wytchnienia,
Nosem wyczuwam zapach marzenia.
Staram odnaleźć swe przeznaczenie,
Próbuje kojarzyć coś z mym imieniem,
Gdy coś rozbłyska, znika natchnienie,
I wtedy właśnie jestem wspomnieniem.
Szukam symboli, też nie pomaga,
O pomoc jakąś od dawna błagam,
Może los myśli o mnie: łamaga,
Jednak od zawsze z losem się zmagam.
Uważam, że walkę można nagrodzić,
Jednak w nagrodzie może przeszkodzić,
Los, który musi w mym życiu brodzić,
Chciałbym na nowo się teraz narodzić.
Komentarze (1)
sa momenty ze czuje sie dokladnie tak samo... smutne,
ale kazdego to czasem dopada, wazne by sie nie
poddawac! +