Smutna historia
Szła drogą, ciemna nocą jak niegdyś
chadzała z nim.
Ze łzami w oczach wspomina jak liczyli
gwiazdy na niebie.
Na myśl że się już nie zobaczą... zaczyna
szlochać.
Usiadła pod drzewem, gdzie zawsze siadali,
ich ukochane miejsce.
Wróciły wspomnienia z tamtej ich ostatniej
chwili gdy w tym miejscu co ona teraz
byli.
Powiedział że nie kocha, chciał
zaoszczędzić jej bólu i cierpienia, bo tak
naprawdę kochał ją najbardziej na
świecie.
Nie chciał by się martwiła gdy się
dowie.
Wolał takie upozorowane rozstanie.
Puścił jej dłoń, spojrzał głęboko w jej
zaszklone oczy. Nie chciała przy nim
płakać, chciała być silna.
Powiedział "nie zapomnij o mnie, każda
chwila spędzona z Tobą była piękniejsza niż
cokolwiek inne na świecie"
Ona milczała, łzy powstrzymać próbowała.
Zostawił ją samą pod drzewem, odszedł.
Na drugi dzień poszła do niego...
drzwi były otwarte, weszła.
Wokół panowała cisza, na stoliku leżała
opinia lekarza *góra miesiąc życia*
W drzwiach ukazała się zapłakana matka
chłopaka
- Nie ma już mojej dzieciny...
Ona wtedy zrozumiała.
Przytuliła się do matki chłopaka...
płakać zaczyna...
- ja go tak bardzo kochałam... szepcze do
matki...
Deszcz obudził ją ze wspomnień, wstała i
biegnie przed siebie co sił w nogach
.... a teraz
klęczy nad jego
grobem
:((((
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.