Śnieg jak beza
Śnieg jak beza
Koronki mrozu na drzewach
Przez dziurkę wydrapaną
w zmarzniętej szybie autobusu
przebija promień
czerwonego słońca,
wstającego nad lodową pustynią.
Zmarznięta Warszawa
spowita mgłą.
Wszystkie piękne rzeczy,
zapierające dech w piersiach,
którymi chciałam się z Tobą podzielić,
lecz Ty nie chciałeś słuchać.
Zagubieni wśród ostrych i zimnych słów
Zagubieni wśród szpetoty prozy życia
Poszukujący czerwonego słońca,
które ogrzałoby nasze zimna serca,
które skruszyłoby niepokorne dusze.
Poszukujący siebie,
Zatopieni w smutku i alkoholu.
Komentarze (2)
Dziękuję, widzę, że komentuje Pani wszystkie moje
wiersze, to miłe:) Pozdrawiam :)
Brr, zimno! Wiersz ładny - pozdrawiam ;D