O sobie...
Patrzeć nie znaczy widzieć...nauczę dostrzegać i obronię przed pomyłką...
Być człowiekiem, rodzić się w bólu
Jak od wieków po stokroć
Ku lepszej epoce krocząc
Tyle ile pszczól jest w ulu
Na brzegu jeziora biegnę
Słowo lampą dla mych stóp jest
Jak każdy nieopanowany gest
Tam właśnie rady zasięgnę
Czyż nie jam jest mego losu panią?
Dostaję rzeczy cenne za opłatą tanią
Nie są to perły,złote monety,diamenty
Lecz mego życia wspomień fragmenty
Tyś opoką mą i pasterzem mym
Tyś nauczycielem i przyjacielem
Tyś wzorem i zbawicielem
Wyznaczasz ścieżki me nauczaniem swym
Pozwól nieść przez życie w sercu
nadzieję
Wysunąć się na brzeg i zamknąć mierzeję
Oknami duszy pragnę oglądać świat
I rozwijać niczym pączek w piękny kwiat
Nie uroda, nie ubiór uczynić wyjątkowym
mogą
Jak wiele rzeczy staje się przestrogą
W tym świecie jak kłębek wełny
zawikłanym
Odnalazłam siebie w środku i ruszę ku
nieznanym
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.