sobota
śmiechu warte
Na kartce z kalendarza widnieje sobota,
Pies znowu pogonił gdzieś kota.
Archaiczna dama szpachluje twarz,
Chce o lat dziesięć oszukać czas.
Za dnia świat ciągnie na pół gwizdka,
By późnym wieczorem wigor odzyskać,
Kler produkuje na jutro kazania,
Karciarzy czekają kolejne rozdania,
A wodzirej atmosferę ciągle podkręca,
Jest głośny śpiew i w górę serca!
Alkohol zagrywa z nami vabank,
Ach, zdrowie zaliczysz kolejny szwank!
Wszystko jest w porzo jak jasna cholera,
Lecz gdzie nas zaskoczy kolejna
niedziela?
Większość zazwyczaj pada pokotem,
Jak na złość gdzieś u sąsiada pod
płotem!
Świt przyjdzie do nas w niedzielne
południe,
Nie będziemy wyglądać zachęcająco
cudnie!
Komentarze (2)
Marazm bo właściwie o co chodzi..właśnie o sens
trwania monotonia zdarzeń czy będzie tak samo w
niedzielę.Dobry wiersz refleksja
przeciętnego człowieka co dalej pyta wiersz
/Świt przyjdzie do nas w niedzielne południe,
Nie będziemy wyglądać zachęcająco cudnie!/
Wiesz...tylko od nas samych zależy...