Spacer nad stawem
Wróciłem z krainy gdzie tafla srebrem kusi
niebo,
by to piękno na niej do nocy zostało.
Szuwary jak żołnierze nieporuszeni na
warcie,
stoją ich odbicia w wodzie poezji slow są
warte
Nenufary jak panny weselne r
rozparły swe ,wielobarwne suknie
bezszelestnie.
Widzę a to pałki wodna swe łebki z pnączy
wychylają,
lato za pasem, dobrze się w słońcu mają.
Spoglądałem urzeczony, słońce pasmem
wyznacza złotą drogę,
czy ona dla mnie bym na nią wszedł
bezkarnie,
czy tylko mnie drażni i czyni to wyjatkowo
ładnie.
Macham ręką ku słońcu i kwiatom które
zamykają swe kielichy,
rankiem zbudzone, przywołają mnie swym
kolorem.
To magia, to zmysłów zapędzenie w kozi róg,
to nie człowiek stworzył, to piękno tworzy
natura Bóg.
Już w domowych pieleszach, na tle nieba
kościoła wieża, wysmukła jak młoda topola.
Jakże mi smutno będzie żegnać te godziny,
ten czas błogi będąc w naturze - ona
cudowna = przy niej ja ubogi
Autor: slonzok
Bolesław Zaja
http://boleslawzajawwierszach.blog.pl/
Komentarze (8)
Bolesławie pięknie ukazujesz to co dostrzegają oczy
skrywając co w duszy gra
pozdrawiam
piękny, malowniczy przekaz* pozdrawiam
Piękny melancholijny i obrazowy... Pozdrawiam Bolku
najmilej :))
To piękno natury to magia i Bóg
pozdrawiam serdecznie:)
Ładnie.Pozdrawiam
ładny ciepły wiersz
Ladnie
Bardzo skromnie Bolesławie o sobie. Miłego dnia:-)