Spalony teatr
Doskonała aktorka spalonego teatru
Zza bordowych kurtyn
Stąpa po scenie okurzonej.
Każda rola inna
Nowa maska przyodziana
Jaka ona jest?
Zapomniałam...
Jest coś w jej uśmiechu
Ustach pusto rozciętych
Bezmyślnego, zimnego...
Zbyt idealny świat ją otaczał
Wyrzucił na koniec spektaklu
Nie było braw na finał
Nikt nie wykrzyczał jej imienia.
Opadły kurtyny bordowe
Aktorka na scenie upadła
Rysując marzenia na drewnie
Marzenia niespełnione, o których
Zapomniałam....
Sama grałam w tym teatrze... zapomniałam roli zwanej życiem:(
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.