Spłonęłam
Oszronioną butelkę chwytam w obie dłonie
i przykładam do skroni, która ogniem
płonie,
lecz nie wiem, czy go gaszę, czy się
rozpoczyna
pożar rozpalony kieliszkami wina.
Jest dotyk twych dłoni, choć lekki, lecz
parzy,
i spojrzenie gorące, i na mojej twarzy
pocałunków żarliwych tysiące bez mała,
co miast studzić, sprawiły, że spłonęłam
cała.
Czy z jednego kieliszka wina skrą
błysnęło,
czy ta pożoga to iskier w twoich oczach
dzieło?
Komentarze (16)
oj, znam ten rumieniec, ale coś mi ten ostatni wers
szwankuje