Spójrz
Zamykasz drzwi domu
przeciągiem nieswoich myśli
zaplecionych w warkocz namiętności
ukryty za lęku bluszczem
zielonym jeszcze...
Zsuwasz się po poręczy tęsknoty
w wodę życia ostrożnie najpierw
palcem stopy wystawiasz na próbę
jej głębokość
Podążasz wąską ścieżką
z równowagą dzięki
ogrodzeniu niedostępności
z przepaską milczenia na oczach
Spójrz jak chmury kąpią się w niebie
bawią się w berka z wiatrem
My też możemy dołączyć
Zatańczyć z nimi
na niebieskim parkiecie
Spójrz jak słońce
zadziornie przechyla głowę
zwinięte w kłębek czujności
drzemie na moich powiekach
strzeże cennego obrazu za nimi
Spójrz jak jaśmin chce żebyś
pogłaskał go nosem
Widzisz jak poziomki wyciągają
ku tobie rączki?
Chodź. Usiądź mi na kolanach
Ogrzeję piersiami twoją szyję
Strącę przerażenie z włosów
Przyozdobie je wiankiem z rąk
Nie pozwolę twojej łzie
utracić kształtu tak mi drogiego
w trawie
Przechyl policzek
niech się z niego napiję
wystarczy żeby ugasić pragnienie
na zawsze
Komentarze (1)
Podoba mi się. Masz dar budowania niesamowitych
metafor.