Spotkanie...
A nie zaschło Ci w gardle z natłoku
słów?
Pytań chyba za wiele zadajesz...
Uśmiechem się kryjesz....
Lepiej nalej sobie whisky,
choć za młody jesteś...
Przymknij drzwi
bo tapeta powoli odlatuje
bo zbyt trudne słowa mówisz...
Irracjonalnie socjopatą zostałeś
Manipulatorem i patologiem...
Aż mi zaschło w ustach!
Podaj mi....
Whisky?
Nie, wina zbyt młoda jestem.
Podnieść zasłony
z podłogi
bo juz czepia się
ich kot
w zielonym kolorze.
Włosy mi zepnij
klamrą z raka
po sie zlepią
wraz z igłami sosny.
A teraz chodźmy
do myszej dziury
po zapałkę do zapalniczki.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.