spotkanie
na kamieniu polnym
słońcem wykąpanym
motylkowa panienka
cichutko płakała
zgubiła chłopca swego
uciekł gdzieś
niecnota
żal panienki - motylka
coś tam powiedziałem
ciepłego
tak z serca
potem przytuliłem
trzepot małych skrzydełek
uśmiech
choć łez padło kilka
duszę leczyłem
cudnego motylka
mijały chwile
radości i śmiechu
rytm mego serca się zmienił
szmer to znów łomot
popłoch w duszy - oniemiałem
ja tego motylka
zwyczajnie kochałem
zdałem sobie sprawę
lecz za późno trochę
ona - motyl dziewczyna
ja jestem robalem
rozpostarła skrzydła
tyle ją widziałem
Komentarze (3)
Każdy motyl najpierw jest robalem, dopiero potem
rozkwita.Pozdrawiam
Piękna scenka Motyl poleciał do kwiatów ale jak
pamięta to wróci do robala Bardzo ciepły w klimacie
Ładna impresja:)
ciepło, miło i z uśmiechem :-) podoba mi się :-)