Spotkanie
Poznałam ciebie w barze,
miałeś może dwadzieścia lat, nie
mniej...
Twe oczy mnie oczarowały błękitem jak niebo
tego dnia.
twe dłonie tak duże, objęły zgrabnie
kubek
i wypiłeś coś, wiem jedno, nie alkohol.
Twój uśmiech mnie onieśmielił,
że zalałam sie rumieńcem
i zauważyłeś, że ja również odwdzięczam się
uśmiechem.
Wstałeś od stołu rapownie,
aż serce mi mocniej zabiło,
podszedłeś do stoł mojego
i wreczyłeś coś co mnie ucieszyło.
Nie wiem skąd radość w mym sercu,
bo to była tylko karteczka,
jednak napis na niej dał mi życie na
kolejne lata...
"Twój usmiech mnie onieśmiela,
a oczy zauroczyły,
potkajmy sie dzisiaj wieczorem
przy blasku księżyca nad morzem"
To było coś niesamowitego
co odebrało mi rozum
zaczełam skakać i tańczyc i krzyczeć jak
szalona.
Czym prędzej pognałam do domu
ubrałam sie przecudnie i pomyślałam od
razu:
"Może go oczaruję".
Godzina odpowiednia, stoję przy molu jak
trzeba,
on zjawia sie w tej koszluli,
a mi serce łopocze.
Przywitał mnie tym jednym pocałunkiem,
a ja kolejny raz czerwona.
Żebym sie nie czuła glupio zaczęlismy
wirować,
tańczyliśmy jak szaleni,
aż nam sie zakręciło w głowach.
I aż dziw, cały czas milczeliśmy,
tylko nasze spojrzenia wymownie coś
szeptały:
"jesteś mi preznaczona, przeznacozny
nieznajoma, nieznajomy"
Coż, taka prawda, nie znaliśmy swych
imion,
a gdy o to spytałam, milczał i tajemniczo
sie uśmiechał.
Tak szliśmy godzinami przy zachodzie
słońca,
a na sam koniec pocałował mnie i...........
sen prysnął
Siedzę samotnie w barze, przy blasku
świec,
a jego nie ma i nie ma i.......chyba nigdy
nie bedzie
gdzie jesteś nieznajomy?
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.