Spotkanie
Objąłem Cię...
Twoje usta milczały, a oczy mówiły
tyle...
Zapatrzona w lazur nieba
dłońmi mówiłaś czego Ci potrzeba.
Szeptałaś mi,
na strunach mej dłoni, ciała.
Czułem Cię tak bardzo
i broniłem od świata.
Taka drobna, cudna
kochana...
Woń Twa mówiła,
o tej wspaniałej chwili.
Momencie dla którego się żyje
i umiera w idylli,
w blasku Ciebie,
ogniu Twego ciała.
To co powiedziałaś - na zawsze,
na zawsze już we mnie pozostanie.
Delikatną aurą, musnięciem włosów,
rozbudzałaś miłość, pożądanie.
Jakże wiele myślę o Tobie...,
wiesz o tym KOCHANIE?
Żyję dla dnia i rodzę się o poranku...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.