Spotkanie
Spotkalam w autobusie pana z parasolem
Mial palto z materialu zwanego
ambasadorem
Pachnialo mocno od niego naftalina
A pan ten byl z bardzo powazna mina
Tego dnia wszystko sie zaczelo
W pana piersi mocniej serce drgnelo
Usmiechnal sie do mnie juz po chwili
Wkrotce na spacerze zesmy razem byli
I zaczela sie przygoda zimowa
Niech sie niejedna wiosenna schowa
Tak zachwycalismy sie codziennie soba
Parasol byl nam tylko ozdoba
W nas wciaz pogoda ducha byla
I ta plucha zimowa nie wrocila
Lecz kiedy dni fascynacji ustapily
Pan zaczal juz wiosenne podrywy
Schowal swoje palto w starej szafie
Teraz lawenda dla innej pachnie
Zycie zmienia sie jak w kalejdoskopie
Starszy pan bywa mily i jest na topie
Komentarze (6)
Zosiak,oczywiscie masz racje,ze pachnialo naftalina a
to palto chyba bylo jeszcze na watolinie...
Pomylkowo wpisalam,ale cos nie da sie poprawic,bo
zatwierdzilam zmiane i nie weszlo...
Na spotkanie czasem trzeba wyjść i zobaczyć się ze
starszym Panem.
Dobrze celnie o życiu.
Pozdrawiam serdecznie :)
spotkanie i powstało nowe - wiosna tuż tuż
"Pachnialo mocno od niego watolina"
watoliną? a może - naftaliną.
No tak, ale najczęściej taka kolej rzeczy, też starszy
jestem i nie na watolinie jeszcze, ale wiersz sam w
sobie ok. Pozdrawiam
och, tak... na panów jest generalnie popyt, wręcz są
deficytowi ;-) fajny wiersz :-)