Spotkanie
Niebieskie niebo, szumiały lasy,
Czekałem ja na lepsze czasy,
Wiatr w polu nosił żółtawy kurz,
I świeża wiosna była tuż tuż.
Cicho przysiadła sobie na miedzy,
Więc nie patrzyłem, w mojej niewiedzy
Tak właśnie było, drogi mój bracie,
Siedziałem sobie w ciepłej mej chacie.
Te gibkie ciało, ruchy kocurze,
Kroczyła żwawo poprzez podwórze.
Rozkołysana, w krwistym uśmiechu
Mnie zapraszała do tańca w grzechu.
Była przy progu, do drzwi kołatała,
Pragnęła duszy i mego ciała.
W pląsach zalotnych, ach niespokojna,
W pół uchwyciła. Jej imię wojna.
Marek Thomanek 2022
Komentarze (10)
Dziękuję bardzo za komentarze.
@JoViSkA - zmieniłem jedno ja na więc
Ciekawy wiersz.
Niestety wojny trwają. I obawiam się, że będą
powstawały tak długo, jak będzie żyła ludzkość.
Pozdrawiam serdecznie.
Piękny wiersz i bardzo z bardzo ciekawą konstrukcją.
Zostawiam plus
Ciekawy wiersz. Na początku pomyślałam - wiosna (ach
to ty...). Teraz rozumiem skąd ten dramatyczny klimat.
Jak to pozory mylą...
Pozdrawiam
Wygląda że cię uwiodła.
Głos mój i szacun jest twój!!
Wersy zatrzymują przekazem, pozdrawiam serdecznie
Marku.
oby omijała nas z daleka.
Początek nie pasował mi do tej okrutnej pani, ta
zalotność inaczej mi się kojarzyła, oryginalnie
napisane o tej strasznej pani, oby nikt z nas nie
musiał jej spotkać.
Pozdrawiam.
Witaj :) Nikomu nie życzę takiego spotkania...wiersz
zatrzymuje...
(P.S. spróbuj na przyszłość zminimalizować ilość
zaimków osobowych)
Pozdrawiam i do czytania innych zapraszam:)