spotkanie na moście...
Nareszcie spotkałam cię,
w natłoku szarych dni
spotkałam cie...
pośród łysych konarów drzew,
w parku ponurych wspomnień,
byłeś tam...
stałes zamyślony,
w błotnistą dal wpatrzony,
smutny...nieobecny...
Lecz twoje oczy,
gdy mnie ujrzały
jakby poweselały...i twarz
smutkiem zamknięta
otworzyła sie,
na mój uśmiech wesoły...
staliśmy obok siebie
tysiąc lat prawie...
smiejąc sie...
płacząc...
ze strachu o jutro...bo
może go już nie być...
Lecz milion sekund spędzonych
w towarzystwie
czarnych, pięknych oczu
zapłaci za każdy następny
stracony dzień...
szczególnie gdy
mocno przytulisz
na moście wspolnych wspomnień
zatapiając chwilowe smutki
w rzece przeszłości...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.