Spowiedź narkomanki
Wiem, że zrobiłam źle.
Miało to być jeden raz...
Wtedy wzięłam pierwszy raz.
Gdzie jestem? Gdzie...
Zagubiona błąkam sie ulicami
Żałuje- ale nie mogę przestać!
Czasem chciałam życie sobie odebrać
Błąkam się z bezdomnymi psami
I nie wiem czy coś warta jestem.
Prosze wybaczcie mi zło
Bo nie wiem jak pokonać TO
Czym jestem...
Zaczęło się niewinnie...
Na imprezie u kumpeli
Tam ONI igłą żyły cieli
ON zrobił mi zastrzyk zwinnie
Nie było bólu
Tylko to uczucie...
Potem radość wielka
I słodka nieświadomość
Najcudowniejsza- tak tam mówiono.
Uzależnienia potęga
Dotknęła mnie
To było odważne,
głupie i zarazem straszne
Teraz o tym wiem.
Za późno już...
Na łożu śmierci
Nawet teraz głód mnie nęci
Koniec jest tuż tuż...
Nie chce żyć w niebie!
Nie licze na wybaczenie
Ani grzechów odpuszczenie
Teraz powiem żegnajcie
A wy z piekła
Na mnie czekajcie...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.