Sprawiedliwości!
Boże!
Przybyj z orszakiem aniołów białych
Z tarczami
Mieczami jak brzytwy
Niech wytną w pień
Zło, miłość i uczucia zbędne
Niech nie zapomną o szatach
By były białe
By było widać na nich krew oprawców,
Kłamców, szyderców
I Ty dobry Boże
Spójrz na świat groźnym okiem
Zdzierż tych biczem potępienia
Którzy rozkochują i porzucają
Spraw by nigdy w sercach dawniej
kochanych
Nie zagościł na nowo lęk
Gorycz
Nutka przegranej walki
Weź ręką Swą otul poniżanych
Przemów do rozsądku
Może Ciebie ktoś posłucha w końcu
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.