Sprawozdanie ze śmierci
Z powodu nieszczęśliwej miłości
umiera się powoli, na raty.
Musisz przejść kilka faz zanim sięgniesz
upragnionego dna,
z którego nic i nikt
nie będzie już w stanie Ciebie podnieść.
Najpierw tęsknota i ból odrzucenia wbijają
się
w Twój umysł buntujący się jeszcze i nie
potrafiący zaakceptować zaistniałej
sytuacji.
Potem po kilku dniach, miesiącach albo i
latach następuje etap całkowitego zaniku
emocji i zobojętnienia.
Aż w końcu pewnego dnia zaczynasz się dusić
w tej mechanicznej egzystencji,
odczuwasz promieniujący ból zamostkowy
to właśnie umarło z miłości Twoje serce
-ostatni bastion, w którym skryła się
nadzieja został zdobyty.
A co się dzieje w tym czasie z duszą?
Duszy nie ma,
skoro Bóg pozwala na takie cierpienia.
Komentarze (4)
Trafny przekaz .
Tak właśnie się dzieje z ludźmi , którzy kochają a nie
są kochani.
Pozdrawiam
Nie umrzesz z milosci,,,najwyzej bedzie smutne Twoje
zycie,,,ale po latach
zapomnisz,,,oczarowana kims nowym,,
wierzaj mi,,,pozdrawiam.
Tęsknota i ból przepełniony mrokiem. Ciekawy formą
wiersz.
Początkujący cierpią, rany krwawiące rozdziarają,
zabijają się, boleją, dopiero po jakimś czasie inne
tematy dostrzegają i często we wierszach kpią lub się
śmieją.